Z cyklu „z niedalekiej przeszłości” – APOSTOLIS ANTHIMOS TRIO

Apostolis Anthimos Trio – 2013.04.19 Ostrów Wielkopolski, CK

Piszę ze sporym opóźnieniem, ale w końcu muszę się rozliczyć z tym występem.
Zupełnie nie wiem dlaczego, ale przychodzi mi to z niemałym trudem, może dlatego, że sporo się naczekałem i do rangi niemal marzenia przez lata urosła w mojej głowie chęć zobaczenia Apostolisa z solowym projektem?

Chciałbym w kilku słowach oddać wszystkie moje przedkoncertowe emocje i chyba zbyt się tym przejmuję, dlatego napiszę krótko – czułem się jak nastolatek, który wreszcie dotarł na wymarzony koncert!

Jak tylko przyjechaliśmy pod ostrowskie centrum kultury zadbałem o miejsca w pierwszym rzędzie i zacząłem chłonąć atmosferę.
W tym czasie dłuższą chwilę przesiedzieliśmy sącząc jakieś pszeniczne piwo, a ja współbieżnie opowiadałem o Grupie Niemen w kontekście mającego się zacząć koncertu.

Jakoś niedługo potem na scenie pojawił się organizator koncertu Andrzej Jerzyk i w swoim stylu przedstawił muzyków.
Weszli na scenę kolejno: Robert Szewczuga, Frank Parker & Apostolis Anthimos, po czym lider nieśmiało zagaił, że grany dziś koncert będzie „jedyny” ponieważ, mimo że pewne struktury się powtarzają na każdym występie, to większość jest improwizowana.

Gdy panowie zaczęli, otworzyłem oczy bardzo szeroko, bo kompletnie nie spodziewałem się takiego uderzenia!
Natychmiast było jasne, że ten koncert nie będzie miał nic wspólnego z tym co ten niepozorny Grek prezentuje obecnie w SBB.
Zaczęło się od głośnych, wręcz jazgotliwych, akcentów gitarowych pomieszanych z dość nieokiełznaną „rozbieganą” perkusją i śmiało osadzonym basem.
Brzmienie miało bezsprzecznie rockowy charakter, a sama muzyka lawirowała między jazzem, rockiem, awangardą, orientem, a wszystko z przedrostkiem free.

Apostolis, czego się kompletnie nie spodziewałem, pozostał tym samym gitarzystą, który mnie rozjechał na pierwszych płytach SBB i w czasach Grupy Niemen, i mimo zdecydowanie innego brzmienia filozofia jego grania pozostała niezmienna.
Paradoksalnie uważam także, że ten facet to najmniej muzyczny gitarzysta jakiego słyszałem.
Takie elementy jak płynność, melodia, czy wszystko inne co sprawia, że utwór można nazwać „ładnym” tego wieczoru nie istniało.
Każdy dźwięk był zupełnie osobną historią, a mimo to całość trzymała się w ryzach mając bardzo zdecydowany charakter.
Apostolis okazał się nieziemsko dzikim, spontanicznym i oryginalnym muzykiem, a i kompanów miał do rzeczy.

Parker sporo mieszał i czujnie podążał za zmiennym układem koncertu, jednocześnie będąc kręgosłupem całości.
A przy tym uśmiech nie schodził mu z twarzy!
Szewczuga, mimo iż czasem trochę się gubił (wybaczam, w planach był występ w składzie z Marcinem Pospieszalskim ale coś nie wypaliło) – dał radę, szczególnie w partiach solowych.

Jeśli chodzi o repertuar, panowie zagrali chyba całą płytę Back To The North, a także takie utwory jak Tajemniczy Świat Mariana, New Century czy zupełnie niespodziewanie Come Together!

I przy tym ostatnim numerze należą się brawa dla organizatora, który zwyczajnie wymusił ten numer 🙂
Brawa tym bardziej, że wersja była naprawdę powalająca – gitara imitowała wokal!

Jeśli miałbym się czepiać, bas momentami był zbyt przywalony, gary brzmiały odrobinę kartonowo, a utwory w których Apostolis sięgał po klawisze (na szczęście tylko dwa) nieco rozwalały dramaturgię całości, ale szczerze mówiąc to sprawy o marginalnym znaczeniu.
Tak naprawdę to było wspaniale.

Nie chcę wpadać w jakieś wielkie słowa, ale jednak…..marzenie spełnione 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s