Ave Robin Hood – masakra….

Cześć! Przyznam Ci się, że trochę nie wiem jak zacząć, bo samo siedzenie w świąteczny dzień w fotelu, gdy za oknem świeci słońce, a moje położenie jest strategicznie idealne, sprawia, że nie bardzo czuję potrzebę robienia czegoś więcej. Bliżej mi nawet do opinii, że w takich okolicznościach nie powinienem nic mówić, a już tym bardziej…

2+1= ∞

Witaj! Od kilku tygodni, cyklicznie, próbowałem złapać chwilę, żeby usiąść w fotelu w innej niż codzienna roli, ale jakoś się nie układało – ciąg koncertowy, w który wpadłem w połączeniu z opanowanym przeze mnie do perfekcji prokrastynacyjnym podejściem do obowiązków sprawił, że zatrzymałem się dopiero dziś. Dziwię się do teraz, jak poważne rzeczy muszą mieć…