PRĄD I WODA (relacja z koncertu Gerry Jablonski Band)

Nie będzie przesadą jeśli napiszę, że przed tym koncertem byłem pełen obaw, bo choć moja słabość do nich nie gaśnie i przez kilka ostatnich dni dosłownie oddychałem myślą o tym występie, to po zeszłorocznej wizycie w Polsce pozostała i powracała regularnie refleksja, że obowiązująca od kilku lat formuła straciła już nieco ze swojej pierwotnej świeżości i siły. Dlatego to, co miało miejsce w zeszłą niedzielę, nabrało niemal symbolicznego wymiaru – wystąpił nowy zespół.

Gerry Jablonski Band / 05.02.2017 / Blue Note, Poznań

I pierwszy utwór (Heavy Water) ukazał to w pełnej krasie – liczył się przede wszystkim nastrój. Poprzez ascetyczne – oparte wyłącznie o wokale, prostą figurę basową i kroczące uderzenia w centralę – wprowadzenie, nasycili powietrze napięciem. Muzyka szła do przodu, angażowała i zapowiadała późniejsze nasilenia, które – dzięki harmoniom wokalnym – stały się bardziej plastyczne.

Taki początek dał kolejnej kompozycji zupełnie inny wydźwięk i pozwolił budować dramaturgię w sinusoidalny sposób. Na bieżąco miałem wątpliwości co do tego zabiegu – zagranie w części środkowej kolejno: Anybody, Been Caught Cheating i Angel of Love na tyle uspokoiło całość, że następujące po nich przyspieszenia były raczej rozpoczęciem nowej, niż kontynuacją opowiadanej wcześniej historii.

Wykonawczo dominował żywy, naturalny, pełen interakcji, swady i krnąbrności… monolit. Mimo że masywna i szczelna praca sekcji, ekstatycznie rozwibrowana gitara i bezwzględna, barbarzyńska harmonijka, (a także osobowość i charyzma każdego z muzyków) zwracały uwagę, to uderzała przede wszystkim jedność, przekładająca się na pewien wewnętrzny ciężar gatunkowy tej muzyki, odczuwalny najmocniej po… zamknięciu oczu – na wierzchu pozostawała wtedy nader spójna, niezależna i ofensywna materia, wsparta hardym i selektywnym nagłośnieniem.

Atmosfera w zespole wydawała się wzorowa – uśmiechy, wzajemne wyrazy uznania w postaci szybkich, przepełnionych ognikami spojrzeń, nieco niekontrolowanego humoru czy wspomnienie przez Gerrego pierwszej wizyty w Blue Note i słowa, że Dave widząc teraz jak sobie radzą chyba byłby zadowolony

Szczególny i wyjątkowy wieczór z którego zapamiętałem przede wszystkim garść nowych utworów, więc dalszego rozwoju wypadków jestem więcej niż ciekaw.

Fotografia: Maks Krybus

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s