NOTATKA #1 (wspomnienie prof. Bogusława Wolniewicza)

profesor.jpg

Po raz pierwszy w historii tego miejsca napiszę nie o muzyce. Na swej prywatnej liście mam dwie osoby do których chciałem napisać list. Jedną z nich był zmarły kilka dni temu profesor Bogusław Wolniewicz (a więc nie zdążyłem). Powód był jeden – to właśnie on w kilku swych wypowiedziach, wyjaśnił mi część mnie samego i trwale ustawił pewien kurs, którym staram się podążać wraz z każdym wpisem na blogu.

Oto cytaty:

W Warszawie sprawa mojego przeniesienia napotkała opory – i na wydziale filozoficznym UW, i w Ministerstwie Oświaty i Szkolnictwa Wyższego. (…) Profesor Schaff wszystkie te sprzeciwy i opory pokonał. (…) W ten sposób zostałem w 1963 r. adiunktem w katedrze filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. (…) Widząc jaką sobie ze mną zadaje fatygę, uznałem, że winienem mu lepiej uświadomić, czego się po mnie może spodziewać: że jestem człowiekiem uparcie niezależnym, którym niełatwo powodować. Więc zrobiłem tak. Gdzieś na przełomie lat 1962/63 miałem mieć na konwersatorium referat, a właśnie ukazał się artykuł prof. Schaffa „Język a myślenie”, który bardzo mi się nie podobał. Za temat referatu obrałem zatem tenże artykuł i przeprowadziłem jego gruntowną krytykę, pokazując ukryte w nim słabości logiczne. Profesor Schaff był poruszony, ale nic wtedy poza zwykłą dyskusją naukową nie powiedział. Ja natomiast, wróciwszy do Gdańska napisałem do niego list wyjaśniający moją intencję. W odpowiedzi napisał mi: „kocham ludzi myślących” i wzmógł jeszcze swoje starania o przeniesienie mnie do jego katedry. Ilu znajdzie się w Polsce profesorów, którzy w takiej sytuacji postąpiliby podobnie?

Filozofia, którą reprezentuję powinna spełniać dwa podstawowe warunki: logiczna ostrość myślenia i bezwzględna rzetelność w tym co się mówi. Ta bezwzględna rzetelność polega nie tylko na tym, że się nie mówi żadnych fałszów, tylko też na tym, że się żadnych prawd nie ukrywa. Jest takie celne powiedzenie żydowskie, które mnie strasznie się podoba – pół prawdy, to całe kłamstwo.

By  ją [filozofię] skutecznie uprawiać, starczy […]: mieć coś do powiedzenia, umieć to jasno wyrazić, nie bać się tego zrobić.

I połączenie wspomnianej odwagi, upartej niezależności z bezwzględną rzetelnością, to jest absolutna podstawa mojego pisania o muzyce. Na pewno nie wychodzi to zbyt udolnie, ale tak jak on przed publikacją swoich tekstów zastanawiał się czy podobałyby się Henrykowi Elzenbergowi (i jeśli stwierdził, że tak, to pozwalał sobie wypuścić je z rąk), tak samo ja – od 04.08 już na pewno za każdym razem – zastanawiam się, czy mój tekst spełnia te trzy założenia. I właśnie za to chciałbym panu profesorowi Bogusławowi Wolniewiczowi podziękować.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s