Właśnie dotarła do mnie wiadomość, że Stańko nie żyje. Moja relacja z jego muzyką, była taka jak lubię najbardziej – aktualna i intensywna. Wiedziałem kim jest, jak długo funkcjonuje na scenie, że jest gigantem, ale tak naprawdę… Niespecjalnie mnie to obchodziło.
Zawsze naczelne znaczenie miało żywe zderzenie, dlatego na jego koncerty w Poznaniu i Jarocinie wybrałem się z takim nastawieniem, z jakim szedłbym na każdy inny występ. Żadne tam spotkanie z legendą, tylko chęć słuchania muzyki i on mnie te 2 razy… ZMIAŻDŻYŁ.
Był ŚWIETNY od pierwszej do ostatniej chwili, a jego frazy nie miały w sobie grama przebrzmiałej nostalgii, czy śladów tego potwornego, miękkiego, geriatrycznego tonu.
Niczym szef mafii uzyskiwał na scenie to co chciał, a jego samoświadomość często onieśmielała. Niektóre wypowiedzi o muzyce pozostały dla mnie do dziś bardzo ważne.
Więcej niż wielka strata.