NOTATKA #7 (nagranie koncertowe Mełech / Więckowski / Ramberg)

13394164_1826754607552721_5837332630023942932_n.jpg

Są takie składy, których nie miałem okazji usłyszeć i naprawdę żałuję. Nie mam tutaj na myśli jakichś niedostępnych legend – jak na przykład Hendrixa w 67 – tylko ułożeń, będących przez moment na wyciągnięcie ręki, gdy wystarczyło ją tylko nieco rozruszać, lub naprężyć, by po nie sięgnąć.

To bezsprzecznie jedno z nich i nie wiem czy pisząc o nim, nie wkładam przypadkiem kija w mrowisko, wszak nie mam pojęcia czy wciąż istnieje i czy jest szansa by zagrał. Po prostu po raz, chyba trzeci, wróciłem do fragmentu koncertu z Eufemii i przez niemal 20 minut usłyszałem naprawdę wiele dobrego.

Przede wszystkim coś co nazwałbym przestrzennym i nieco przytrzymanym, ale pewnym podążaniem w stronę transu. Lubię to bardzo. Na ostatnich koncertach Rafała Gorzyckiego z Markiem MalinowskimWojciecha Jachny z Jackiem Mazurkiewiczem i Jackiem Buhlem czy No Qauartetu Jerzego Mazzolla, rodzaj obranego kierunku, czy sposobu postępowania, wydał mi się zbieżny.

Wszyscy grają całkowicie na poważnie, bezwzględnie się słuchają i powstaje wspólna materia, ale ona nie musi oznaczać grania na złamanie karku, dotykania skrajnych rejestrów czy nadmiernego angażowania siły fizycznej. Przez co muzyka wywołuje emocje i przed oczami mam poruszającą się mieszaninę barw, ale po zakończeniu słuchania, nie odczuwam zmęczenia, wręcz przeciwnie – rozluźnienie i spokój.

Pierwsze kilka minut to raczej duet Piotr Mełech / Filip Ramberg i tak poważne wycofanie się Wojtka Więckowskiego, jednak mnie zaskoczyło, a kolejne minuty przyniosły… analogiczny krok w tył klarnetu. I choć na bębnach dominuje równorako autonomiczny i służebny drive to owoce jego współpracy z wymienionymi powyżej instrumentami uważam za odmienne.

Dla klarnetu był stabilną, podążającą w przód i szkicującą kierunek podstawą, a dla gitary – wprowadzającej stylistyczne przełamanie – stała się klejem i po szybkim związaniu, jej zwichrowanym (po trosze amerykańskim) zadrom, nadała nowy rys i wymiar, co wpłynęło na wyraz kolejnej odpowiedzi Piotra.

Następnie, wszyscy się kolektywnie starli, ale nikt nie wyszedł na wierzch. Przedziwne stado złożone z cierpliwych i przyczajonych zwierząt, swobodnie acz z rozwagą, dorzucających swój głos w przyrodzie.

Minęła 18 minuta i miałem prosty wybór – albo dosłucham do końca i tyle, albo przerwę i jeszcze przed 12.00 zdążę coś napisać. Napisałem, więc drugą część zostawiam sobie na wieczór i Tobie też polecam – nagranie znajdziesz poniżej.

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s