Pytanie po trzech, jak dotąd, graniach Kwartetu w Poznaniu. Koncert w Dragonie był bliski temu co wiążemy ze sceną free-impro: dużo energii, adhockowej pomysłowości i falująca dramaturgia. Rok później w Psie (poza bisem) wręcz przeciwnie – dominował spokój i aura quasi filmowa. A ostatnio, tutaj w Domu Tramwajarza, przez pierwszych 10 minut było… skrajnie cicho….
